Historia pewnego fotela, czyli DIY grubego kalibru
To będzie post o pewnym fotelu... i chyba moim największym i najbardziej czasochłonnym projekcie DIY. Wszystko zaczęło się w zeszłym roku, gdy urządzając się na nowo w moim mieszkaniu pomyślałam, że tym razem chciałabym wygospodarować miejsce na fotel, na tyle duży by móc w nim wygodnie słuchać muzyki i czytać. Upatrzyłam sobie fotel, ale nie mogłam sobie pozwolić na niego ze względu na ograniczone fundusze...więc postanowiłam poszukać fotela na allgro i olx. Takiego z duszą i potencjałem...i wystarczająco niską ceną, by móc kupić materiały na zapewnienie mu nowego życia. Znalazłam go na allegro... w paskudnym kolorze... z topornymi nogami, ale widziałam.. to ten! :-D Gdy przyszedł mi miałam okazję mi się dokłądnie przyjrzeć, okazało się, że przedsięwzięcie będzie trudniejsze niż myślałam...ale... JA NIE DAM RADY? Potrzymaj mi piwo! :-P Najpierw musiałam dziada obedrzeć ze skóry i wypatroszyć do szkieletu, który okazał się na szczęście w dobrym stanie. Nogi trzeb...