co za nazwa?! tak to się chyba nazywa... wdzianko..
w burdzie tak to nazwali,no więc niech będzie. Wykrój pochodzi z burdy 8/2011
uszyte z fioletowego jersey'u
Zdjęcia dzisiaj bez głowy,bo głupie miny autorki odwracały by uwagę od "wytworu" ;-)
i już
Eh, mnie też śmieszy słowo wdzianko, ale skoro wdzianko to wdzianko... twoje ma super kolor
OdpowiedzUsuńeee tam, miny dodają uroku, nawet wdzianku (poprawna odmiana?) :)
OdpowiedzUsuńKitek - słowo koszmarne hehe, do tego powinnaś ubrać jeszcze "botki" i miałabyś zestaw idealny :-D. A samo "wdzianko" (aż mną trzepie) jest ekkkkstra. Twarz zdecydowanie powinnaś pokazywać - taka ładna ... :-)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba. Ja szyję dopiero od niedawna, ale mam nadzieję, że dojdę do takiej perfekcji jak Ty. ;)
OdpowiedzUsuńWdzianko super. Aż naszła mnie ochota aby sobie zamówić tą burdę i sprawić takie wdzianko:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://cokubapowiedzial.blogspot.com/